Bardzo wiele osób dzieli się ze mną odczuciem, które można
określić słowem „samo rozczarowanie”. Wszyscy je czujemy, bo nie jesteśmy w
stanie żyć zgodnie z wyśrubowanymi (przez nas samych) standardami.
· Nie jesteśmy tak zdyscyplinowani, jak byśmy
chcieli
·
Nie trwamy w nawykach, które próbujemy stworzyć
·
Nie wykonujemy planu, który założyliśmy
·
Zostawiamy małe i duże sprawy niezałatwione
Nie ćwiczymy tyle, ile byśmy chcieli, nie jemy
tak zdrowo jak byśmy chcieli
Powinniśmy, powinniśmy ale… nie robimy. I to jest
frustrujące i rozczarowujące. Czujemy to i doświadczamy tego jak nie każdego,
to niemal każdego dnia.
Znajoma podzieliła się kiedyś ze mną tym samo rozczarowaniem,
opowiadała o wszystkich rzeczach, które chciała robić i nie robiła, zupełnie
nie wiedząc dlaczego. Poczułem się jakbym miał przed sobą lustro. Nigdy nie
udaje mi się zrobić wszystkiego, co bym chciał i na co mam nadzieję.
Nieustająco zawodzę, jak każdy z nas.
Co więc możemy z tym zrobić? Podzielę się kilkoma
strategiami, które wykorzystuję, by radzić sobie z samo rozczarowaniem. Mam
nadzieję, że ten post będzie czymś na kształt przewodnika dla nas wszystkich
(ze mną włącznie), żebyśmy mogli radzić sobie z tymi radzić każdego dnia.
Krok 1. Zauważ
sygnały
Pierwszy krok, to jak zawsze, świadomość: zatrzymaj się
teraz, dokładnie w tym momencie i zwróć do swojego wnętrza, zobacz czy czujesz
tę frustrację i samo rozczarowanie, związane z czymkolwiek.
Czy są jakieś cele, których nie osiągnąłeś? Nawyki, których
nie jesteś w stanie w pełni wypracować? Czy nie jesz tak, jak planowałeś? Coś
jest nie tak w twoim związku? Chciałeś się czegoś nauczyć, ale nie poświęcasz
temu wystarczająco dużo czasu? Nie kończysz zadań, których się podjąłeś?
Ociągasz się z wykonaniem jakiejś pracy? Wpadłeś w sidła prokrastynacji?
Jakiego rodzaju emocje się pojawiają? Te emocje to sygnały,
że masz oczekiwania, których nie spełniasz. Wszyscy je mamy, cały czas, mniej
lub bardziej świadomie, i nic nie możemy poradzić ponad to, być mieć nadzieję,
że uda nam się kiedyś działać lepiej. Te oczekiwania nie są realistyczne. Kiedy
jednak nie udaje nam się ich spełnić, zaczynamy myśleć, że były realistyczne,
ale to nasza wina, że im nie sprostaliśmy, że to my zawiedliśmy.
Krok 2: Daj sobie
przestrzeń
Teraz, kiedy widzimy te emocje, warto dać im trochę
przestrzeni. Pozwól im być tam gdzie są, bez próby pozbywania się ich,
wypychania, zamiatania pod przysłowiowy dywan, bez pragnienia, by ich nie było.
Daj tym emocjom przestrzeń, by mogły oddychać. I oddychaj razem z nimi.
Zobacz jakie to uczucie mieć te emocje w swoim ciele? Gdzie
one są, w którym miejscu czujesz je najsilniej? Jaki mają kolor? Ile ważą?
Ruszają się czy są nieruchome? Jaką mają energię?
Czy twoja głowa mówi, że to co czujesz to coś złego albo
nieprzyjemnego? Jeśli tak, podziękuj jej za tę ocenę. I doświadcz tego, że ta emocja
jest najbardziej jak tylko można, normalna. Nie jest ani dobra, ani zła. Po
prostu jest. Ewentualnie może być niefunkcjonalna w danym kontekście. Ale sama
w sobie jest idealna.
Krok 3: Pozwól sobie
na współczucie
Gdyby twój najbliższy przyjaciel czuł się tak jak ty w tym
momencie, gdyby mówił o cierpieniu, o bólu związanym z samo rozczarowaniem, co
byś mu powiedział? Przytuliłbyś go? Pocieszył? Wspierał?
Jeśli już wiesz jak byś zareagował, zrób to samo w stosunku do
siebie. Dokładnie tak samo zasługujesz na przytulenie, pocieszenie czy wsparcie
jak on. Bez względu na to jak głupie ci się to teraz wydaje, jak speszony
możesz być, powiedz sobie słowa pocieszenia i wsparcia. Obejmij się ramionami i
powiedz, że w pełni zasługujesz na współczucie [nie mylić z użalaniem się nad
sobą].
Krok 4: Zobacz
wspaniałość teraźniejszości
Teraz, kiedy doświadczyliśmy odrobiny choćby współczucia,
spróbujmy popatrzeć na naszą opowieść z innej perspektywy.
Jak dotąd historia brzmiała: nie jesteś dobry w tym i tym
(cokolwiek by to nie było). I czujesz się źle, że nie jesteś w tym dobry.
Z punktu „nie zrobiłem”, przenieśmy uwagę na „zrobiłem”. Ok.,
zawiodłeś w tym i tym, ale dałeś radę w tamtym i tamtym i jeszcze tamtym i w
całym mnóstwie tamtych (bo inaczej by cię tu nie było). Próbowałeś. Robiłeś co
mogłeś w danym momencie. Nie jesteś idealny, ale kto jest. Najważniejsze, że
robisz, podejmujesz próby, jedna za drugą, za trzecią. Robisz, co możesz.
Starasz się, dbasz, kochasz, działasz w imię lepszego jutra, dla siebie i
innych. Niekoniecznie każdego dnia, ale robisz to. Zasługujesz na to, by cię
doceniać. I zasługujesz na miłość za to, że jesteś dokładnie tym, kim jesteś.
Ze wszystkimi mocnymi i słabymi stronami.
Wróć do tu i teraz. W tym momencie – za co możesz być
wdzięczny sobie i tej chwili? Co jest takiego wspaniałego w tobie i w tej
chwili? Dokładnie teraz?
Krok 5: Pracuj z
ciekawością
I na koniec, angażujemy się w praktykę łagodnego przesuwania
oczekiwań dotyczących tego, jak nam dziś pójdzie (i w życiu w ogóle). W ich
miejsce wstawiamy zaangażowanie z ciekawością. Jak zwariowany naukowiec albo
małe dziecko, zamiast oczekiwać, po prostu jesteśmy i odkrywamy życie, minuta
po minucie. O! To się udało! O! To nie działa! Super! Jak nie działa, to co
mogę zrobić, żeby działało? I patrzę dalej, obserwuję zachowania, aktywności i
efekty. Nie oczekując niczego…
Bądź ciekawski w nic-niewiedzącym podejściu do życia.
To wielka frajda ciągle coś odkrywać.
Tak, oczekiwania nas nigdy nie opuszczą. Będą się pojawiać
tak jak gwiazdy pojawiają się nocą na niebie, a słońce na wschodzie o poranku. I
tak, wciąż nie będzie nam się udawało wszystko, co zaplanowaliśmy, będziemy
czuć frustrację i samo rozczarowanie. To się będzie zdarzać i też będzie rodzić
rozczarowanie, bo przecież chcemy być idealni w byciu tu i teraz i w
praktykowaniu ciekawości. Dlatego to jest praktyka, a nie jednorazowe
rozwiązanie. Za każdym razem gdy to poczujesz, praktykuj pięć kroków, opisanych
powyżej. Tak to działa, krok po kroku, bez końca.
Ale w miarę praktyki, będziemy się uczyć i rozwijać.
Nauczymy się widzieć rzeczy z większą ciekawością niż dotychczas. Będziemy czuć
większą wdzięczność za każdą chwilę naszego życia. Będziemy mieli więcej
miłości dla siebie i dla naszych upadków, bo nauczymy się, że droga składa się właśnie
z upadania i wstawania.
Leo Babauta
(z małymi wstawkami ode mnie)