poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Mała przerwa

Mała przerwa w pisaniu bloga ponieważ pisze większą formę.

Moi pacjenci wiedzą, że od dawna odgrażam się, iż napiszę książkę o prokrastynacji.

No więc już się nie odgrażam. Po prostu siedzę i piszę. Ponieważ chcę, żeby była jak najbardziej rzetelna, zatapiam się w badaniach. Wymyślam nowe sposoby na radzenie sobie z kuszącą wizją mitycznego jutra, ulepszam te znane, opisuję jak najbardziej czytelnie te stare i sprawdzone.

Trudno mi określić ile jeszcze potrzebuję czasu. Ale trochę potrzebuję...

Tymczasem zapraszam do eksplorowania starszych postów. Jest tu naprawdę kawał ciekawej wiedzy i praktycznych porad.

Osoby, które chciałby skorzystać z pomocy w gabinecie, zapraszam do kontaktu telefonicznego: \
+48 880 738 895 lub mailowego: joanna@wrzesniowska.pl

Do poczytania i zobaczenia!

J.W.

środa, 1 czerwca 2016

Dlaczego nie udaje się utrzymać regularności ćwiczeń

Ćwiczenia fizyczne to profilaktyka bardzo wielu chorób: od raka, przez choroby neurodegradacyjne, choroby serca, po lepsze zarządzanie wagą, jakość kości czy radzenie sobie ze stresem i poczucie szczęścia. Dlaczego więc większość ludzi ma problem z utrzymaniem regularności ćwiczeń?
  • Może wierzysz, że ćwiczenia są ciężkie, a siedzenie w necie dużo łatwiejsze i daje więcej radości...
  • Może wierzysz, że jeśli jesteś zmęczona, prokrastynowanie i leżenie sprawi, że będziesz bardziej zadowolona niż gdybyś ruszyła tyłek i trochę poćwiczyła...
  • Może wierzysz, że jeśli jesteś zajęta, to odkładanie ćwiczeń uczyni cię bardziej szczęśliwą...
Dobre wiadomości (podpisuję się pod nimi w pełni więc pozwalam sobie ustalić rodzaj żeński, choć oryginalnie pisał to mężczyzna)
  • Jestem szczęśliwsza gdy mogę być na zewnątrz i się ruszać
  • Jestem szczęśliwsza gdy ćwiczę codziennie
  • Czuję się silniejsza, mam więcej energii, więcej mocy gdy ćwiczę regularnie
  • Myślę o sobie lepiej gdy ćwiczę regularnie
  • Uwielbiam to poczucie spełnienia pod dobrym treningu
  • Moje zdrowie jest dla mnie ważniejsze niż jakiś film w TV czy nowości z facebooka
Tak naprawdę wychodzi na to, że jest tylko jeden powód...

Możesz mówić, że jesteś zajęta, ale spędzasz czas w internecie czy oglądając TV. Na to masz czas. Po prostu wybierasz jedną rzecz i odpuszczasz drugą. 
Możesz mówić, że jesteś zmęczona i to może być prawda... ale ćwiczenia na długą metę dodają energii. Tak więc wybierasz strategię krótkoterminową jeśli decydujesz się odpuścić ćwiczenia z powodu zmęczenia. 

I to jest kwintesencja problemu: to jest nasz WYBÓR, że robimy inne rzeczy zamiast ćwiczyć. To wybór, nie problem braku czasu czy energii. 

Dlaczego wybieramy niećwiczenie? Jeśli spojrzymy na to uważniej, zobaczymy pewne przekonanie, które wpływa na nasz wybór. 
Można to porównać do teorii związanej z przyczynami uzależnienia, w której mówi się o tym, że uzależnienie nie jest chorobą, tylko wyborem. Wyborem wynikającym z przekonania, że narkotyk czy alkohol to najlepsza opcja, by osiągnąć szczęście. 
I w zasadzie jest to prawda. Nasze przekonania wpływają na nasze wybory, nawet jeśli w pełni nie zdajemy sobie z owych przekonań sprawy. 

Jakie są twoje przekonania na temat ćwiczeń? Popatrz na to co jest napisane wyżej. Czy to któreś z nich? A może masz jakieś swoje własne?
Zapisz je, a potem powiedz na głos. Jak się czujesz?

Pamiętaj, przekonania nie są czymś niezmienialnym. Można je zmienić, choć wymaga to czasu. Pomyśl, jakie chcesz mieć przekonania na temat ćwiczeń. Popatrz wyżej na to, czego doświadczam dzięki ćwiczeniom. Czy możesz to wykorzystać jako swoje nowe przekonania? 

Zapisz jakie chcesz mieć przekonania na temat ćwiczeń. Zapisz je i powiedz głośno. Jak się czujesz?

Pamiętaj, to twój wybór co robisz ze swoim życiem, że swoim ciałem, że swoim umysłem. Pamiętaj, że chwilowe zachcianki czasami zasłaniają nam dłuższą perspektywę. A tak naprawdę to właśnie ona się liczy. 

Powieś te nowe przekonania w różnych miejscach. Przewieszaj je w inne co tydzień. Patrz na nie za każdym razem, gdy usłysz w swojej głowie stare przekonanie. I działaj. Nawet 10 minut biegu jest lepsze niż nic. Dwa przysiady to więcej niż zero! A od czegoś trzeba zacząć!



na podstawie Leo Babuta JW.

piątek, 22 kwietnia 2016

Nowy wymiar pomocy

Długo mnie nie było. Ale miałam ku temu ważne powody. 

Mój kalendarz podzielony jest na cztery części - praca psychologiczna, dzieci i dom, pisanie, praca nas sobą (aktywność fizyczna i rozwój osobisty). Pacjentów zrobiło się tak dużo, że ograniczyłam czas, który miałam przeznaczony na pisanie. Z jednej strony cieszyłam się, że mogę pomóc większej liczbie osób, z drugiej czułam frustrację, że nie robię tego wszystkiego, co sobie założyłam, a jest to i tak 1/10 tego, co w ogóle chciałabym robić (ale doby się nie rozciągnie).

Frustracja może być niszcząca, ale może też być budująca. Moja frustracja zamieniła się w pomysł stworzenia prostego mechanizmu pomocy online. Nie wszyscy potrzebują regularnej terapii. Nie wszyscy są na nią gotowi. Niektórzy się wstydzą. Innych na nią nie stać. 

Dla Was wszystkich uruchomiłam stronę pomoc psychologiczna online . 

To pomoc psychologiczna przez e-mail. Proste, łatwe i... nie, nie wiem czy przyjemne, ale z pewnością skuteczne. 

Pomoc psychologiczna online to 100% anonimowości - tylko Ty decydujesz jakie dane mi ujawnisz i z jakiego adresu e-mail napiszesz. Mnie tak czy inaczej obowiązuje tajemnica zawodowa. Maile kasowane są z zewnętrznych serwerów po tygodniu. I nigdy nie ściągam ich na swój komputer. 

Możesz napisać o każdej porze dnia i nocy. Ja odpowiadam w ciągu 3 dni. 

Wychodząc z założenia, że każdy, choćby najmniejszy krok jest ważny, taka forma pomocy ma bardzo duży sens. Może otworzyć Cię na inny rodzaj pracy, może wskazać różne drogi wyjścia z kryzysu, może dać realne wsparcie, może pokazać narzędzia, które ułatwią stawanie na nogi, albo podjęcie decyzji o standardowej terapii. 

Czy to jest skuteczne? Wszystkie badania, które znalazłam w akademickich bazach danych wskazują, że indywidualna pomoc przez e-mail jest efektywna. Dla mnie osobiście najważniejsze jest to, że teraz kontakt z terapeutą jest tak łatwy, że łatwiejszy chyba być nie może. A to daje szansę na jeszcze szerszą pomoc. 


Zapraszam więc serdecznie do korzystania z tej formy pomocy i przekazywania wiedzy o niej tym, którzy mogą jej potrzebować. 

Do... napisania :-)

http://pomocpsychologicznaonline.pl




piątek, 12 lutego 2016

Co sobie inni pomyślą...

Kiedy ktoś mówi, że nie dba o to, co inni o nim sądzą, oszukuje sam siebie. Nikt z nas nie jest wolny od lęku przed oceną. 

Każdy próbuje wypaść dobrze w oczach innych. Każdy przejmuje się tym jak wygląda, jak jest odbierany. To właśnie dlatego istnieją lustra, blogi, twitter, instagram, facebook. 


Niestety to ciągłe napięcie związane z myślą jak jesteśmy odbierani, może stać się ciężką walką. Martwimy się o to, żeby mieć odpowiednie ciuchy, żeby nasze ciała wyglądały odpowiednio, żeby nasze włosy wyglądały odpowiednio. Martwimy się czy ludzie będą się śmiali z tego co piszemy, czy będą lajkować nasze zdjęcia i posty. To zabiera tak dużo energii!


Oczywiście nie możemy o tym ot tak zapomnieć - to wbrew ludzkiej naturze. Możemy sobie mówić, że opinie innych nie mają znaczenia, albo że tak naprawdę nikt o nas nie myśli, bo wszyscy zajmują się tylko sobą. Ale to nie zatrzyma mózgu, myśli nie znikną. Co więc możemy zrobić?


Możemy być świadomi napięcia czy lęku, który się pojawia. Możemy zdawać sobie sprawę z tego, że to nie są jakieś nakazy-rozkazy, ale coś co się pojawia, rośnie i mija. Jak chmury przepływające nad górą. Pojawią się, na chwilę zasłonią szczyt i przepłyną dalej. A my możemy je obserwować bez zbytniego przywiązania. 


A potem możemy zejść głębiej i zobaczyć nasze wewnętrzne dobro. Jesteśmy dobrymi ludźmi, mamy dobre serca, chcemy być kochani i doceniani. Martwimy się, że nie jesteśmy kochani, że jesteśmy oceniani i to są bardzo ludzkie zmartwienia. 


Zachęcam, żeby przez chwilę się nad tym zastanowiła. Poczuj tę dobroć w sobie. Ona zawsze tam jest, zawsze możesz jej dotknąć, gdy pojawią się te zmartwienia. Bo bez względu na to co inni o tobie myślą, ty już wiesz, że najgłębsza dobroć jest w twoim sercu. 



JW na podstawie Leo Babauta

poniedziałek, 1 lutego 2016

Ogarnięta rzeczywistość to więcej przestrzeni na życie

Wydaje się, że moda na minimalizm z lekka stygnie, co nie znaczy, że jest on złym pomysłem. Może nie każdemu odpowiada życie z jedną miską, ale każdy mógłby pochylić się nad ogarnięciem rzeczywistości. Gdy materia nie zaprząta głowy, robi się więcej przestrzeni na doświadczanie życia. A ogarnięcie materii to oczywiście kwestia wyrobienia w sobie pewnych nawyków. 
Poniżej kilka przykładów takich nawyków. To tylko przykłady, każdy ma swoje życie, swoją materię i swoją rzeczywistość. Ale mam nadzieję, że może choć odrobinę cię to zainspiruje. Utrata energii na podejmowanie decyzji, którymi naprawdę, przy odpowiedniej organizacji, nie trzeba sobie zawracać głowy, jest koszmarną sprawą. Dlaczego więc temu nie zaradzić?
1. Ogarnij początek i koniec dnia. Kiedy zaczynasz pracę, zapisz trzy najważniejsze zadania na ten dzień. Oczywiście możesz dopisać kilka innych rzeczy, które chcesz zrobić. Zrób porządek na biurku, uporządkuj dokumenty albo inne rzeczy, które są ci potrzebne do pracy. Gdy kończysz dzień - posprzątaj po sobie, uporządkuj wszystko, może nawet przygotuj rzeczy na następny dzień.

2. Odkładaj rzeczy na miejsce. Gdy wstajesz od biurka, po wodę, do ubikacji, czy w jakiejkolwiek innej sprawie - weź jedną rzecz i odłóż na miejsce. Jeśli twoje biurko jest czyste, zobacz czy możesz odłożyć coś znajdującego się w dalszej przestrzeni.

3. Kiedy skończyłeś jedzenie, umyj po sobie naczynia. To takie oczywiste... Z pełną uważnością zmyj po sobie naczynia, zamiast zostawiać je w zlewie. Jeśli są w nim jakieś inne naczynia - też je zmyj. To naprawdę zajmuje sekundy.

4. Opłucz umywalkę. Gdy umyjesz ręce czy zęby, opłucz wodą umywalkę, żeby pozostała czysta. To samo zrób ze zlewem w kuchni i blatem dookoła.

5.  Gdy idziesz przez pokój, zobacz co możesz odłożyć na miejsce. Nie chodzi o to, żeby wszystko sprzątać. Weź tylko jedną rzecz i odłóż ją na jej miejsce, gdy przechodzisz przez jakieś pomieszczenie. W końcu doprowadzisz do sytuacji, że wszystko będzie leżało tam, gdzie powinno.

6. Gdy zdejmujesz ubranie, odłóż je. Gdy idziesz się myć, albo zmieniasz ubranie - nie rzucaj ciuchów na podłogę, fotel czy łóżko. Te, które trzeba uprać w rzuć do kosza na brudy, inne powieś w szafie. Rozejrzyj się dookoła, może są tam inne rzeczy, które możesz uprzątnąć?

7. Utrzymuj płaskie powierzchnie w czystości. Mam na myśli stoły, blaty, biurka, podłogi, góry komód... utrzymuj je w czystości. Jeśli te miejsca są bardzo zawalone rzeczami w tej chwili, nie przejmuj się, zastosuj zasadę "oczyszczania w sobotę", o której przeczytasz poniżej. Jeśli jednak bałagan jest do ogarnięcia, ogarnij go stosując metodę "jednej rzeczy" przy jednym przejściu.

8. Na koniec pracy, porządkuj dokumenty. Jeśli pracujesz na kopiach papierowych, poukładaj je w porządku, poskładaj do teczek. Jeśli pracujesz na materiale cyfrowym - poukładaj wszystko w odpowiednich folderach tak, by desktop był pusty.

9. Jeśli decydujesz się na otwarcie skrzynki mailowej, rób to tylko wtedy, gdy możesz zająć się mailami. Możesz na odpowiedzieć, przenieść je do archiwum lub wpisać na listę do zrobienia, jeśli odpowiedź wymaga dużo czasu, czy pracy. Nie sprawdzaj maili, jeśli nie zamierzasz czegoś z nimi zrobić.

10. Trzy emaile w inboxie. Codziennie poświęć 15 minut na czyszczenie swojej skrzynki. Docelowo chodzi o to, żeby mieć nie więcej niż trzy maile w inboxie. Kasuj je, przenoś do odpowiednich folderów, wypisz się z list mailingowych, jeśli nie zaglądasz do maili, które ci przysyłają.

11. Jeśli chcesz kupić coś, co nie jest niezbędne (inne rzeczy niż podstawowe zakupy spożywcze, środki czystości), zapisz to na trzydziestodniowej liście. Umów się ze sobą, że nie kupujesz nic, co się na niej nie odleży. Po 30 dniach, zajrzyj na listę i zadaj sobie pytanie, czy naprawdę nie możesz bez tego czegoś żyć.

12. Powkładaj ubrania do pudeł i wyjmuj tylko to, czego naprawdę potrzebujesz. Pudła mogą stać w nieużywanym pokoju, na dnie szafy, w tapczanie. Po miesiącu zobaczysz, które ubrania możesz oddać potrzebującym, bo ty ich wcale nie potrzebujesz.

13. Sobotnie porządki. W każdą sobotę poświęć godzinę, albo dwie, albo ile chcesz na uporządkowanie jednej okolicy. To może być jedna szafa, jedna szafka, komoda czy biurko.

14. Jedno za dwa. Kiedy chcesz coś sobie kupić, pamiętaj, że za tę jedną rzecz oddajesz dwie podobne rzeczy. Na przykład: gdy chcesz sobie kupić sandałki, dwie inne pary butów oddajesz potrzebującym. Po jakimś czasie oddajesz jedno za jedno. To pozwala utrzymać liczbę posiadanych rzeczy na rozsądnym poziomie.

15. Umów się ze sobą ile masz rzeczy. Możesz na przykład zdecydować, że chcesz mieć trzydzieści książek, albo 30 części ubrań. Oddaj wszystko, co jest ponad tę liczbę. Sam ustalasz swój limit, więc go przestrzegaj. Pamiętaj, że najlepszy jest ten, z którym czujesz się odrobinę dyskomfortowo. I pamiętaj, że Steve Jobs miał tylko czarne golfy, a Mark Zuckenberg ma tylko szare t-shirty, by nie marnować czasu i zasobów poznawczych na podejmowanie decyzji w co się dziś ubrać...

16. Na koniec miesiąca, czyść komputer. Znowu - oczywista oczywistość: rób back up!

17. Co trzy miesiące - czyść. Poświęć pół dnia ("czyszcząca sobota?) na przejrzenie wszystkiego co masz i wyniesienie z domu niepotrzebnych rzeczy, których nie używasz. Także tych, które planujesz użyć od roku i jakoś nie nadarza się okazja. 

Jak wprowadzać zasady


Zawsze w modzie jest ustawianie przypominajek czy to w telefonie, czy w komputerze, czy na żółtych karteczkach. Ważne, żeby co tydzień zmieniać ich miejsce, albo dźwięk


Przede wszystkim nie wprowadzaj ich wszystkich naraz. Wybierz tę, która najbardziej do ciebie przemawia i poćwicz przez tydzień, dwa, trzy. Gdy zobaczysz, że robisz to automatycznie. Pomyśl co dalej możesz zmienić. 


Oczywiście są to tylko sugestie, sam najlepiej wiesz, czego potrzebujesz do ogarnięcia swojej rzeczywistości. Ale ogarnij ją... życie stanie się prostsze i lżejsze!





JW na podstawie Leo Babauta


czwartek, 28 stycznia 2016

Wytrwałość i motywacja

Miesięczne wyzwania z cotygodniowym podsumowaniem Problem z każdym wyzwaniem, które ma trwać dłużej niż tydzień jest taki, że trudno być na nim skupionym przez czas dłuższy. Tydzień jest ok. Niektórzy dają radę nawet przez dwa tygodnie. Żeby dotrwać do miesiąca, trzeba się dobrze na początku rozpędzić. Dlatego warto rozbić swoje zadanie na mniejsze kawałki. Choć robimy to samo, wydaje nam się, że cel jest jakby bliższy. I w pewnym sensie jest. Co innego schudnąć kilogram, a co innego schudnąć dziesięć kilogramów. Napisanie całej książki jest dość przytłaczające, co innego napisać dziesięć stron. Podziel swoje zadanie na miesiące, a miesiące na tygodnie. Ci najbardziej niecierpliwi mogą tygodnie rozbić na dwudniówki, jeśli uważają, że to im pomoże. Gdy już to wszystko podzielisz, skupiaj się tylko i wyłącznie na najmniejszym fragmencie. Gdy go zaliczysz - daj sobie małą nagrodę. Gdy zaliczysz fragment miesięczny - daj sobie większą nagrodę. Może być tak, że praca z poprzedniego miesiąca trochę namiesza w pierwotnych planach. Dlatego warto je zweryfikować i dostosować do Twoich nowych, lepszych możliwości.

Niech ktoś inny płaci za twoje porażki. To jest naprawdę kawał motywacji! Wyznacz sobie zadanie na miesiąc. Umów się z kimś bliskim, że jeśli ci się nie uda, będzie musiał zrobić coś mało miłego. Na przykład: jeśli nie będziesz biegać trzy razy w tygodniu przez cały luty, będzie musiał wylać na siebie wiadro lodowatej wody. Jeśli nie utrzymasz diety, będzie musiał zjeść słoik musztardy. Jeśli nie napiszesz rozdziału swojej książki, będzie musiał przez trzy dni żyć bez telefonu i internetu. Oczywiście zgoda bliskich na takie wyzwanie jest konieczna, ale możecie potraktować to jako wzajemną motywację. Wymyśl coś, czego naprawdę nie cierpisz i powiedz, że to zrobisz jeśli druga strona zawali swoje ważne sprawy. Potęga tego rodzaju motywacji polega na tym, że nie lubimy gdy bliskim nam osobom dzieje się krzywda i nie chcemy dawać im do tego powodu. Więc robimy swoje!

Spraw, by ktoś bliski zyskał na twoim sukcesie. To odwrotność poprzedniej metody. Jeśli uda ci się zrealizować miesięczny plan, bliska osoba będzie miała jakąś miłą niespodziankę. Możesz na każdy miesiąc wybrać inna bliską osobę, której sprawisz przyjemność. To też doskonała motywacja - dawanie innym radości! 

Zacznij od treningu uważności. Uważność (mindfulnes) to podstawa. Nie da się jej wyćwiczyć raz na zawsze, jest jak mięsień - nie ćwiczona, zanika i wpadamy w automatyzmy. Dzięki uważności możemy zauważyć, że właśnie słabnie nasza motywacja i jakoś temu zawczasu zaradzić. Możemy obserwować swoje gorsze chwile, dyskomfort, zrobić mu miejsce i wrócić do tego co ważne. Jeśli czujesz, że potrzebujesz wsparcia w nauce i praktyce uważności - zapraszam na spotkania indywidualne. 

Znajdź swoją drużynę. Oczywiście można samotnie iść swoją drogą i realizować cele, ale dużo łatwiej i przyjemniej jest to robić z grupą osób o podobnych celach. Choćby celem miała być zmiana jako taka. Możecie zrobić sobie tabele online, możecie dzwonić do siebie, możecie robić podsumowania co tydzień, możecie wspierać się przez whatsupa... Możliwości wzajemnej motywacji jest całe mnóstwo!

Wprowadzaj małe zmiany. Zamiast próbować zmieniać wszystko od razu, zaprogramuj się na malutkie zmiany, takie zmiany mikro. Wiele osób tego nie lubi, idzie na siłownię na kilka godzin, je same sałatki itd. I po góra miesiącu wraca do starych nawyków, bo to jest najzwyczajniej za dużo. Gdy będziesz robić małe kroki, twoja głowa będzie się mało buntować i będzie ci lżej wprowadzać zmiany. 

Pielęgnuj ciekawość. Zamiast ponosić porażki i myśleć później o swojej beznadziejności, zmień perspektywę i przestań rozpatrywać siebie i swoje działania na osi "sukces - porażka". Potraktuj to jako naukę, proces podczas którego masz prawo nie umieć, nie podołać, ale zawsze wracasz, bo się przecież uczysz. Każda dotychczasowa "porażka" niech będzie sygnałem, że coś trzeba zmodyfikować w twojej metodzie. Takie podejście ułatwia radzenie sobie z każdą przeszkodą i zmianą, bo zamiast cokolwiek osiągać czy rozwiązywać - jesteś ciekawy co się dalej wydarzy. Co będzie jak zrobię A i co będzie jak zrobię B. Mogę bazować na doświadczeniu i nie zrobię C. Ale może akurat w tej sytuacji spróbuję i zobaczę co się wydarzy...






JW na podstawie Leo Babuta



środa, 13 stycznia 2016

Kiedy postanowienia zaczynają blednąć

Jest duża szansa, że właśnie zaczynasz tracić motywację, która pozwalała Ci realizować noworoczne postanowienia. Ale można temu zaradzić. Żeby osiągnąć cel, trzeba coś robić. Bazując na tym fakcie, możemy ustalić zasady różnych działań czy zachowań i starać się ich trzymać. 
Oto kilka przykładów:

- chcę napisać książkę: kiedy uruchamiam edytor tekstu, wyłączam wszystkie inne programy, w tym oczywiście przeglądarkę i piszę przez 20 minut,
- nauka języka obcego: kiedy jadę do pracy i z pracy słucham słówek i powtarzam,
- chcę więcej czytać: o 9.30 wyłączam komputer, wyciszam telefon, szykuję się do spania i czytam przez min. 40 minut,
- chcę schudnąć: śniadanie = owsianka z bakaliami, obiad = warzywa, zboża, kolacja = warzywa; jeśli jestem głodny między posiłkami jem jabłko, kiszonego ogórka albo kapustę; piję tylko wodę albo herbaty ziołowe,
- chcę pobiec maraton: kiedy budzik przestaje dzwonić o 5.30 nie słucham myśli o tym jak miło jest w łóżku, po prostu wstaję i idę biegać, albo ćwiczę jogę,
- chcę żyć bardziej uważnie: kiedy się budzę, wstaję, idę do toalety, wypijam szklankę wody i medytuję przez 5 minut; gdy jem, robię to z pełną uważnością, wszystkimi zmysłami, będąc w pełni obecnym.

Oczywiście żadna z tych zasad nie sprawi, że ot tak po prostu osiągniesz wyznaczony cel, ale z pewnością przybliży cię do niego. 

Wprowadzanie zasad w życie

Oczywiście łatwo jest wymyślić te wszystkie zasady, trudniej wprowadzić je w życie. Poniżej kilka sposobów, które mogą Ci to ułatwić:
1.      Wprowadzaj jedną zasadę za jednym razem.. Kiedy popraktykujesz ją przez tydzień, dwa, wprowadzaj następną. Nie musisz się nigdzie spieszyć. Lepiej iść powoli i dojść do celu, niż biec i paść w połowie drogi. 
2.      Bądź dla siebie człowiekiem - rób coś trudnego przez 5-20 minut, potem pozwól sobie na coś lżejszego czy łatwiejszego przez max. 30 min. 
3.      Nie oczekuj, że będziesz idealny - pozwól sobie na porażki, każda z nich jest lekcją; staraj się być lepszy niż byłeś przed chwilą, wczoraj, tydzień temu... powoli.D
4.      Jeśli widzisz, że cały czas zawalasz, zmień zasadę, zmień miejsce, zaangażuj kogoś z zewnątrz (więcej o tym już wkrótce). 
5.      Nie zaczynaj od zasad związanych z jedzeniem. Jedzenie w naszych czasach spełnia bardzo wiele ról, oprócz tej podstawowej, służącej przeżyciu. Najpierw zbuduj sobie jakiś inny nawyk, żeby zobaczyć, że możesz, a potem zabierz się za zasady związane z jedzeniem, ale nie zmieniaj wszystkiego od razu. Skup się na jednym posiłku, albo jednym rodzaju jedzenia (zamiast w ogóle odstawiać słodycze odstaw najpierw ciasteczka, potem czekoladę, potem cukierki, potem cukier do herbaty etc). Nie chodź tam gdzie jest jedzenie, z którego chcesz zrezygnować, w sklepie odwracaj od niego wzrok. Uprzedź znajomych o swoich postanowieniach i zasadach. 
6.      Zasady dotyczące uważności są najłatwiejsze do wprowadzenia, a jednocześnie tworzą fundament, na którym łatwiej budować inne nawyki. 
7.      Ustaw sobie przypominajki w telefonie, w komputerze, powieś kartki w mieszkaniu (pamiętaj, żeby je wymieniać co tydzień - zmieniać ich kolor, kształt, miejsce). 
Obserwuj się uważnie. Zauważysz, że niektóre zasady będą wymagały przypominajek, inne wsparcia z zewnątrz, jeszcze inne będą w ogóle nierealizowalne, do innych trzeba będzie zmienić coś w otoczeniu. Doświadcz tego niesamowitego procesu uczenia się, jakim jest ustalanie i działanie w zgodzie z zasadami, tworzenie nowych nawyków. I pamiętaj, że na końcu tej drogi, gdy osiągniesz cel - twoja satysfakcja wypełni cię dumą, radością i szczęściem. I siłą, by realizować kolejne cele, albo trwać na swojej drodze (zdrowe jedzenie, kultura fizyczna, odpowiedni rytm snu, uważność - to droga, która nigdy się nie kończy). 

Jaką zasadę wprowadzisz dziś w życie?


JW na podstawie Leo Babauta