Znajoma z drugiego końca świata przysłała mi pewnego dnia
maila. Zajęty, jak zazwyczaj, nie od razu na nią odpisałem. Po paru dniach
wysłałem kilka słów zachęty… moje zaklęcie, specjalnie na ciemniejsze czasy:
wstań każdego dnia i zrób kolejną, dobrą rzecz. Wysłałem też mały apel, żeby
ofiarowała siłę i łagodność, które wiedziałem, że ma w sobie - sobie samej.
Jej odpowiedź była cudowna i sprawiła, że zatrzymałem się na
dłużej.
„Widzę, że zawiodłeś mnie znowu do samo-współczucia. Kiedyś
uważałam, że to ego. Ale nauczyłam się, że tak naprawdę chodzi bardziej o
akceptację faktu bycia nieustająco ewoluującym ludzkim organizmem. By pomóc
sobie z poczuciem siebie, powtarzam: jestem tutaj i jestem żywa”.
Myślę, że to piękna medytacja. „Jestem tutaj i jestem żywy”.
Nie zawiera żadnego osądu, żadnej oceny, jedynie prosty opis.
Wypróbuj ją. Znajdź spokojną chwilę i zatop się w tym
prostym zdaniu:
„Jestem tutaj i jestem żywy”.
Zobacz jak dużo twojego cierpienia jest spowodowane przez „muszę”
i „powinienem”- małe, słowne więzienia.
Pozwól, by rzeczy stały się prostsze.
Odpuść ocenianie siebie, choć na moment.
Te samooceny nie zginą, nie martw się. Bez najmniejszego problemu
sięgniesz po nie później. Twoje doświadczenie i pewna zażyłość w jakiej z nimi
żyjesz jest przecież tego dowodem.
A teraz zwolnij. Pozwól ramionom opaść, niech znajdą się niżej
niż uszy. Pozwól złagodnieć swojej twarzy. Zauważ wznoszenie się i opadanie
klatki piersiowej w rytm oddechu.
Powiedz na głos, powoli i dobitnie:
„Jestem tutaj i jestem żywa”
„Jestem tutaj i jestem żywa”
„Jestem tutaj i jestem żywa”
„Jestem tutaj i jestem żywa”
„Jestem tutaj i jestem żywa”
Gdy to robię pojawia się sens płynięcia z nurtem życia.
I pytanie: co z tym zrobię za chwilę?
Dzisiaj… dzisiaj nie zmarnuję tego na żałowanie i natrętne
myśli. Będę pisać. Pójdę na jogę i będę się ruszać. Będę dobrze jeść. Spędzę
czas z moimi ludźmi – upewnię się, że ci najważniejsi poczują jak są dla mnie
ważni. Pobawię się trochę. Dlaczego? Bo jestem tutaj i jestem żywy i wygląda na
to, że to najlepszy moment, by zrobić kolejną dobrą rzecz.
Namaste Y’all,
from Oxford, MS
Kelly G. Wilson