Miesięczne wyzwania z cotygodniowym podsumowaniem Problem z każdym
wyzwaniem, które ma trwać dłużej niż tydzień jest taki, że trudno być na nim
skupionym przez czas dłuższy. Tydzień jest ok. Niektórzy dają radę nawet przez
dwa tygodnie. Żeby dotrwać do miesiąca, trzeba się dobrze na początku rozpędzić.
Dlatego warto rozbić swoje zadanie na mniejsze kawałki. Choć robimy to samo,
wydaje nam się, że cel jest jakby bliższy. I w pewnym sensie jest. Co innego
schudnąć kilogram, a co innego schudnąć dziesięć kilogramów. Napisanie całej
książki jest dość przytłaczające, co innego napisać dziesięć stron. Podziel
swoje zadanie na miesiące, a miesiące na tygodnie. Ci najbardziej niecierpliwi
mogą tygodnie rozbić na dwudniówki, jeśli uważają, że to im pomoże. Gdy już to
wszystko podzielisz, skupiaj się tylko i wyłącznie na najmniejszym fragmencie.
Gdy go zaliczysz - daj sobie małą nagrodę. Gdy zaliczysz fragment miesięczny -
daj sobie większą nagrodę. Może być tak, że praca z poprzedniego miesiąca
trochę namiesza w pierwotnych planach. Dlatego warto je zweryfikować i dostosować
do Twoich nowych, lepszych możliwości.
Niech ktoś inny płaci za twoje porażki. To jest naprawdę
kawał motywacji! Wyznacz sobie zadanie na miesiąc. Umów się z kimś bliskim, że
jeśli ci się nie uda, będzie musiał zrobić coś mało miłego. Na przykład: jeśli
nie będziesz biegać trzy razy w tygodniu przez cały luty, będzie musiał wylać na
siebie wiadro lodowatej wody. Jeśli nie utrzymasz diety, będzie musiał zjeść
słoik musztardy. Jeśli nie napiszesz rozdziału swojej książki, będzie musiał
przez trzy dni żyć bez telefonu i internetu. Oczywiście zgoda bliskich na takie
wyzwanie jest konieczna, ale możecie potraktować to jako wzajemną motywację.
Wymyśl coś, czego naprawdę nie cierpisz i powiedz, że to zrobisz jeśli druga
strona zawali swoje ważne sprawy. Potęga tego rodzaju motywacji polega na tym,
że nie lubimy gdy bliskim nam osobom dzieje się krzywda i nie chcemy dawać im
do tego powodu. Więc robimy swoje!
Spraw, by ktoś bliski zyskał na twoim
sukcesie. To
odwrotność poprzedniej metody. Jeśli uda ci się zrealizować miesięczny plan,
bliska osoba będzie miała jakąś miłą niespodziankę. Możesz na każdy miesiąc
wybrać inna bliską osobę, której sprawisz przyjemność. To też doskonała
motywacja - dawanie innym radości!
Zacznij od treningu uważności. Uważność
(mindfulnes) to podstawa. Nie da się jej wyćwiczyć raz na zawsze, jest jak
mięsień - nie ćwiczona, zanika i wpadamy w automatyzmy. Dzięki uważności możemy
zauważyć, że właśnie słabnie nasza motywacja i jakoś temu zawczasu zaradzić.
Możemy obserwować swoje gorsze chwile, dyskomfort, zrobić mu miejsce i wrócić
do tego co ważne. Jeśli czujesz, że potrzebujesz wsparcia w nauce i praktyce
uważności - zapraszam na spotkania indywidualne.
Znajdź swoją drużynę. Oczywiście można
samotnie iść swoją drogą i realizować cele, ale dużo łatwiej i przyjemniej jest
to robić z grupą osób o podobnych celach. Choćby celem miała być zmiana jako
taka. Możecie zrobić sobie tabele online, możecie dzwonić do siebie, możecie
robić podsumowania co tydzień, możecie wspierać się przez whatsupa...
Możliwości wzajemnej motywacji jest całe mnóstwo!
Wprowadzaj małe zmiany. Zamiast próbować
zmieniać wszystko od razu, zaprogramuj się na malutkie zmiany, takie zmiany
mikro. Wiele osób tego nie lubi, idzie na siłownię na kilka godzin, je same
sałatki itd. I po góra miesiącu wraca do starych nawyków, bo to jest
najzwyczajniej za dużo. Gdy będziesz robić małe kroki, twoja głowa będzie się
mało buntować i będzie ci lżej wprowadzać zmiany.
Pielęgnuj ciekawość. Zamiast ponosić
porażki i myśleć później o swojej beznadziejności, zmień perspektywę i przestań
rozpatrywać siebie i swoje działania na osi "sukces - porażka".
Potraktuj to jako naukę, proces podczas którego masz prawo nie umieć, nie
podołać, ale zawsze wracasz, bo się przecież uczysz. Każda dotychczasowa
"porażka" niech będzie sygnałem, że coś trzeba zmodyfikować w twojej
metodzie. Takie podejście ułatwia radzenie sobie z każdą przeszkodą i zmianą,
bo zamiast cokolwiek osiągać czy rozwiązywać - jesteś ciekawy co się dalej
wydarzy. Co będzie jak zrobię A i co będzie jak zrobię B. Mogę bazować na
doświadczeniu i nie zrobię C. Ale może akurat w tej sytuacji spróbuję i zobaczę
co się wydarzy...
JW na
podstawie Leo Babuta