Wyobraź sobie, że twój mózg ma takie sekretne drzwiczki do trudnych wspomnień. I że można je otworzyć... patrząc w konkretny punkt. Brzmi jak magia? A jednak! Brainspotting to taka stosunkowo nowa metoda terapeutyczna (z 2003 roku, więc jak na psychoterapię to prawie wczoraj), która wykorzystuje coś mega prostego — kierunek naszego wzroku.
O co w ogóle chodzi?
David Grand, twórca metody, odkrył coś fascynującego: to gdzie patrzymy, ma związek z tym, jak się czujemy. I nie chodzi tu o patrzenie na kwiaty czy zachód słońca (choć to przyjemne), ale o bardzo precyzyjne punkty w naszym polu widzenia, które są jakby "portami USB" do konkretnych wspomnień i emocji.
Wiem, brzmi dziwnie. Też tak myślałam. Ale pomyśl — ile razy złapałaś się na tym, że patrzysz w jeden punkt i odpływasz myślami? No właśnie. Okazuje się, że to nie przypadek, tylko takie twoje małe brainspoty.
Jak wygląda taka sesja? (spoiler: to nie hipnoza!)
Ok, więc przychodzisz do gabinetu. Pierwsze spotkanie to często zwykła rozmowa — terapeuta musi cię poznać, zrozumieć, z czym przychodzisz. Żadnej magii, żadnego machania wahadełkiem. Ale dużo pytań, często też o to jak przebiegała ciąża z tobą i twój poród, w jakich rodzinach wychowali się rodzice i dziadkowie, jakie anegdoty na twój temat z czasów dzieciństwa krążą w rodzinie.
Kiedy już czujesz się bezpiecznie (a to mega ważne!), zaczyna się praca.
Krok 1: Znajdowanie tematu Terapeuta prosi, żebyś pomyślał o tym, co ustaliliście, że będzie tematem tej pracy. Nie musisz już opowiadać całej historii! Terapeuta powtórzy najważniejsze momenty, a ty, Wystarczy, że przywołasz związane z tym uczucie i odczucia w ciele. Może poczujesz ucisk w klatce, może napięcie w brzuchu – bo ciało wie swoje.
Krok 2: Polowanie na "brainspot" I tu zaczyna się najciekawsze. Terapeuta bierze magiczną różdżczkę... nie żartuję, to po prostu wskaźnik (może być nawet zwykły długopis) i powoli nim porusza przed twoimi oczami. Śledzisz go wzrokiem i w pewnym momencie — BUM! - czujesz, że coś się dzieje. Emocje się nasilają, ciało reaguje.
Wiesz, co jest w tym najpiękniejsze? Twoje ciało może dawać sygnały, których nawet nie jesteś świadoma — drgnie powieka, zmieni się oddech, napną się mięśnie. Dobry terapeuta to wszystko wyłapuje.
Krok 3: Patrzenie i... czekanie Kiedy już znajdziemy ten magiczny punkt, trzymasz na nim wzrok. I czekasz. Obserwujesz, co się dzieje. Mogą pojawić się wspomnienia, emocje, dziwne myśli, doznania w ciele. Wszystko jest ok! Nie musisz nic z tym robić, tylko obserwować.
I wiesz co? Możesz mówić o tym, co czujesz, ale wcale nie musisz. Niektórzy milczą przez całą sesję i też jest w prządku. To twój proces, twoje tempo. Ja jestem z tobą i dla ciebie. I nie raz zdarzyło mi się przemilczeć razem z pacjentem 45 minut.
Dlaczego terapeuta jest taki cichy?
Może ci się wydawać, że terapeuta nic nie robi — siedzi, patrzy, czasem coś mruknie. Ale uwierz mi, to pozory! To trochę jak z łabędziem — na powierzchni spokój, a pod wodą nogi zasuwają jak podłączone do motorka.
Dobry terapeuta brainspottingowy to taki ninja empatii. Obserwuje każdy twój oddech, każde drgnięcie, każdą zmianę w twarzy. Jest "dostrojony" do ciebie jak radiooodbiornik do stacji. I wie, kiedy zwolnić (bo za dużo się dzieje), a kiedy przyspieszyć (bo proces się zatrzymał).
Można to porównać do tańca typu west coast swing — terapeuta podąża za tobą, ale jednocześnie delikatnie prowadzi. Jesteśmy w totalnej improwizacji, bo żadne z nas nie wie, dokąd ten proces nas poprowadzi. Ale mamy w sobie na to akceptację i ciekawość. A moja spokojna obecność jest twoją kotwicą bezpieczeństwa. Bo wiesz, że cokolwiek się wydarzy, nie jesteś sama, jestem z tobą w całym tym procesie i odczuwam razem z tobą.
Co się dzieje w mózgu? (wersja dla humanistów)
Czas na odrobinę trochę neurobiologii, ale obiecuję — będzie prosto. Kiedy przeżywamy traumę, nasz mózg może się jakby "zaciąć". Wspomnienia zostają zamrożone w takich głębokich strukturach mózgu, gdzie normalnie słowami nie dojdziesz.
To jak z komputerem, który się zawiesił podczas zapisywania pliku. Plik jest, ale nie możesz go otworzyć. Brainspotting pomaga "odmrozić" ten plik i go normalnie zapisać.
A wiesz, co jest najfajniejsze? To wszystko dzieje się naturalnie. Twój mózg wie, jak się leczyć — potrzebuje tylko odpowiednich warunków. I właśnie to daje mu Brainspotting.
Po sesji — o tym nikt nie mówi!
Ważna sprawa — po sesji możesz być wykończony. Serio. Jakbyś przebiegł maraton. Twój mózg wykonał kawał ciężkiej roboty! Niektórzy są bardziej emocjonalni, inni śpią jak zabici.
Ten proces może trwać jeszcze 2-3 dni po sesji. Mogą ci się śnić dziwne sny, mogą wypływać różne wspomnienia, możesz zachowywać się jak w czasach, kiedy trauma miała miejsce. To normalne! Twój mózg porządkuje pliki. Ciekawostka: przerabiałam na swojej terapii traumy z czasów, kiedy byłam nastolatką. Któregoś weekendu włączyłam amerykański film dla nastolatków i tak, podjadając pizzą, popijając colą i osładzając się ptasim mleczkiem, spędziłam piątek, sobotę i niedzielę oglądając durnowate filmy dla nastolatków. Piękny regres... i jaki niezdrowy!
Pamiętaj, żeby po sesji zadbać o siebie. Napij się wody, idź na spacer, zrób mindfulness, połóż się wcześniej spać. Daj sobie czas.
Dysocjacja i ataki paniki — inna perspektywa
Tu muszę napisać coś ważnego. W Brainspottingu nie traktuje się dysocjacji czy ataków paniki jak wrogów do pokonania. Wręcz przeciwnie! To są mądre mechanizmy obronne twojego organizmu.
Atak paniki? To twoje ciało krzyczy: "Uwaga! Niebezpieczeństwo!" - nawet jeśli realnie go nie ma. Dysocjacja? To sposób mózgu na powiedzenie: "Ok, to za dużo, wyłączam się na chwilę".
I wiesz, co jest piękne? Zamiast z nimi walczyć, Brainspotting pozwala je uszanować. Bo one też są częścią ciebie i twojej historii. Nikt z nas nie jest zepsuty. I w Barinspottingu bardzo mocno się to czuje.
Dla kogo to jest?
Szczerze? Dla każdego, kto czuje, że utknął. Że coś go blokuje. Że ma w sobie coś, czego nie potrafi wypowiedzieć słowami.
Szczególnie pomocne przy:
- Traumie (tej dużej i tej "małej")
- Lęku, który nie wiadomo skąd się bierze
- Depresji
- Problemach psychosomatycznych (kiedy ciało choruje od emocji)
- Uzależnieniach
Ale też przy zwykłym poczuciu, że coś jest nie tak i nie wiesz co.
Czy to cud-metoda?
Nie. Żadna terapia nie jest cudowna. Brainspotting to narzędzie — bardzo skuteczne, ale wciąż tylko narzędzie. Potrzeba twojej gotowości, zaufania do terapeuty i czasu.
Niektórym pomaga od razu, inni potrzebują kilku sesji. Średnio to jakieś 6 spotkań — znacznie mniej niż klasyczna terapia, która może trwać latami.
Ale są też osoby, które nie wyniosą niczego z sesji brainspottingowych. Dlatego integruję podejście ACTowe, EMDRowe i Brainsppottingowe. Bo nie ma jednej, dobrej terapii dla wszystkich. Każdy człowiek jest inny i każdy potrzebuje bardzo indywidualnego podejścia.
Na koniec
Wiesz, co mnie najbardziej fascynuje w Brainspottingu? To, że pokazuje, jak mądry jest nasz organizm. Że ciało pamięta i wie, jak się leczyć. Potrzebuje tylko odpowiednich warunków i bezpiecznej przestrzeni.
I może właśnie dlatego ta metoda działa tak mocno i głęboko — bo nie walczy z nami, tylko współpracuje. Nie każe nam być innymi, tylko pomaga być bardziej sobą.
Jeśli czujesz, że to coś dla ciebie — spróbuj. Najgorsze co się może stać? Popatrzysz godzinę w jeden punkt. A najlepsze? Może w końcu znajdziesz klucz do tego, co cię blokuje.
Bo czasem odpowiedzi są dosłownie przed naszymi oczami. Trzeba tylko wiedzieć, gdzie patrzeć.