niedziela, 24 września 2017

Sztuka robienia niczego, część I

Robienie niczego w naturze
Robienie niczego może być stratą czasu lub sztuką. W tym wpisie dowiesz się jak stać się mistrzem i w całym procesie, jak ulepszyć swoje życie, rozpuścić trochę stresu i stać się produktywnym gdy akurat pracujesz. 
Zacznij od małych wyzwań
Robienie niczego, w pełnym tego słowa znaczeniu, może być przytłaczające jeśli będziesz wymagać od siebie zbyt wiele. Dlatego skup się na małych kroczkach an początku. Niech będzie to 5-15 minut, spokojne, a nawet bezpieczne miejsce - dom najlepiej, nigdy praca czy zatłoczona przestrzeń publiczna. Jest taka możliwość, że nie będziesz jeszcze w stanie robić nic na łonie przyrody, zacznij więc od sypialni albo salonu. Wybierz taki czas, kiedy nie ma zbyt wielu rozpraszaczy, dźwięków, ani ludzi, którzy mogliby ci przeszkodzić. 

Wyłącz wszystkie "pokusy" - telewizor, komórkę, telefon stacjonarny, komputer. Robienie niczego jest trudne gdy "życie nas wzywa" poprzez tę całą elektronikę.

Teraz zamknij oczy i rób nic. Tak, oczywiście, mądrale zaraz zaczną się licytować, że przecież jednak COŚ robisz - siedzisz, leżysz, zamykasz oczy, oddychasz. Umawiamy się więc, że robienie niczego oznacza sytuację, w której gdyby ktoś przyszedł i zapytał co robisz - odpowiesz: "nic". Ale nie pozwalaj im pytać, ani cię niepokoić w żaden inny sposób. Pamiętaj, że to od dzisiaj dystraktory. 
Po 5-10 robienia niczego możesz się poddać i pójść coś zrobić. Ale postaraj się praktykować nic-nie-robienie każdego dnia, ponieważ trening czyni mistrza. 
Oddychanie
Pierwszym wyzwaniem w drodze do mistrzostwa jest oddychanie. Jeśli pachnie ci to medytacją, no cóż... zatkaj nos. Nie jesteśmy tu, żeby wąchać. Jesteśmy tu, by robić nic. 

Najpierw weź wolny wdech, a potem powoli wypuść powietrze. Obserwuj uważnie jak powietrze wpływa przez nos, przechodzi przez tchawicę, dociera do płuc i wypełnia je. Teraz zobacz jak wypływa, przez usta i poczuj ten satysfakcjonujący proces opróżniania płuc. 
Rób to przez 5-10 minut dziennie. Praktykuj jak możesz. Gdy zaczniesz myśleć o innych rzeczach, na przykład o tym jak genialny jest ten blog, no cóż... PRZESTAŃ! Nie miej o to do siebie pretensji, po prostu przekieruj uwagę na oddychanie. 
Relaksacja
Ważną częścią nic-nie-robienia jest umiejętność pełnej relaksacji. Jeśli jesteśmy napięci, wtedy robienie niczego jest naprawdę tylko dla zawodowców. Relaksacja zaczyna się od znalezienia wygodnego miejsca, żeby robić nic - może to być duży, miękki fotel, pluszowa kanapa, pachnące świeżością łóżko. gdy znajdziesz odpowiednie miejsce, ułóż się wygodnie, umość tak, żeby twoje ciało poczuło się dobrze. Pomyśl o tym jak kot układa się w legowisku, żeby mu było przyjemnie. Koty są prawdziwymi mistrzami w robieniu niczego. Nigdy nie osiągniesz ich poziomu mistrzostwa, ale możesz je traktować jako doskonałą inspirację. 

Teraz wypróbuj technikę oddychania. Jeśli nie jesteś jeszcze w pełni zrelaksowany (krótka drzemka jest doskonałym wyznacznikiem wysokiego poziomu relaksacji), spróbuj automasażu. Tak, masaż jest dużo fajniejszy gdy robi nam go ktoś inny, ale automasaż jest także świetny. Zacznij od ramion i karku. Potem przesuń się w kierunku głowy i twarzy. Zajmij się też plecami, nogami, ramionami. Unikaj raczej obszarów, które mogą prowadzić, nawet nieświadomie, do robienia czegoś (choć to coś także jest relaksujące). 
Innym dobry sposobem, żeby się zrelaksować jest napinanie poszczególnych partii mięśni i odpuszczanie. Zacznij od stóp, przejdź do łydek, ud i tak dalej aż do czubka głowy. Hmm... jeśli umiesz napiąć i rozluźnić czubek głowy prawdopodobnie jesteś zbyt zaawansowany na ten artykuł.
Teraz, gdy jesteś już zrelaksowany, zobacz czy możesz zrelaksować się jeszcze bardziej. Ale nie próbuj relaksować się za bardzo, żebyś nie stracił kontroli nad płynami fizjologicznymi. 
cdn...

Leo Babauta
tł. JW