Co by było, gdybyś nie potrzebowała czuć się lepiej, żeby żyć lepiej?
Dlaczego pogoń za szczęściem może przynieść odwrotny skutek i co zamiast tego zrobić
Nikogo nie trzeba uczyć, że życie jest trudne – sami szybko się tego uczymy. Ale wielu z nas uczono – czasem subtelnie, a czasem wprost – że życie zaczyna się dopiero wtedy, gdy najtrudniejsze chwile przeminą. Że jeśli odczuwasz niepokój, musisz to naprawić, zanim zaczniesz mówić. Że jeśli przeżywasz żałobę, musisz poczekać, aż smutek minie, zanim zaczniesz od nowa. Ukryta zasada brzmi: musisz unikać złego samopoczucia, aby czuć się dobrze, i musisz czuć się dobrze, zanim zaczniesz czynić dobro.
Ale to jest pułapka. I wpadamy w nią, bo to w zasadzie logiczne. Jesteśmy przyzwyczajeni do rozwiązywania problemów. Dotykamy gorącego pieca, cofamy rękę. Leczymy choroby, oczekujemy wyzdrowienia. Ale nasz wewnętrzny świat rządzi się innymi prawami: jeśli chodzi o myśli i uczucia, próba wyeliminowania bólu często go tylko pogarsza.
Ludzki umysł to niesamowite narzędzie, pozwalające nam wyobrażać sobie, planować, oceniać i tworzyć. Ale ten sam umysł podpowiada nam również, że nie powinniśmy czuć tego, co czujemy. Szepcze: „Najpierw musisz się tego pozbyć. Musisz poczuć się lepiej, zanim będziesz mógł iść naprzód”.
W nauce proces ten nazywa się „unikaniem doświadczalnym” lub „EA” i jest jednym z najbardziej toksycznych sposobów interakcji ze światem. Im bardziej zaczynamy organizować nasze życie wokół braku odczuwania pewnych rzeczy, tym bardziej się otępiamy i tym bardziej nasze życie się kurczy.
Istnieje jednak inna forma EA. Opiera się ona na lekkiej modyfikacji tej samej zasady: musisz trzymać się dobrego samopoczucia, inaczej poczujesz się źle, a musisz czuć się dobrze, zanim będziesz mógł czynić dobro.
Prawda jest taka, że im bardziej gonimy za „szczęściem”, tym bardziej ono ucieka! W nauce proces ten nazywa się „przywiązaniem doświadczalnym”. To kolejna forma „EA” i szybko uczymy się, że jest równie toksyczna dla naszego samopoczucia, jak pierwsza.
Nieoczekiwana alternatywa dla zmagań
Żyjemy w świecie, który czci komfort i kontrolę. Od poradników po slogany reklamowe, wmawia się nam, że powinniśmy być szczęśliwi, że dyskomfort to porażka, a jeśli czujemy się źle, to musimy coś robić źle. Zaczynamy więc oczywiście walczyć z bólem. Tłumimy go, przytępiamy, odwracamy od niego uwagę, kłócimy się z nim – ale to oznacza, że nie potrafimy się z niego uczyć! Nie możemy pozwolić mu przejąć swojej naturalnej roli w przenoszeniu informacji z przeszłości do istotnych chwil teraźniejszych. Przy wystarczającym tłumieniu możemy nawet stać się emocjonalnymi idiotami – nie wiedząc już, co tak naprawdę czujemy.
Zauważ jednak, że kurczowe trzymanie się dobrego samopoczucia to inna forma tego samego! Kiedy desperacko próbujemy utrwalić dobre uczucia, one również tracą wszelką wartość informacyjną. Uzależnienie od substancji psychoaktywnych jest tego doskonałym przykładem.
Ale oto co pokazują nam dekady badań, tysiące godzin terapii i doświadczenia niezliczonych osób: im bardziej próbujesz kontrolować swój wewnętrzny świat poprzez unikanie ORAZ niepotrzebne lgnięcie do niego, tym większą ma on nad tobą kontrolę. Unikanie lęku często go wzmacnia. Lęk przed radością sprawia, że ona ucieka. Energia wydatkowana na obie formy EA mogłaby być zamiast tego wykorzystana na życie – a jednak tkwimy w nieskończonej pętli, próbując ukształtować „właściwe” uczucia, zanim zaczniemy działać.
Terapia Akceptacji i Zaangażowania, czyli ACT, oferuje inną ścieżkę. Nie taką, która obiecuje, że będziesz czuć się dobrze przez cały czas, ale taką, która uczy, jak dobrze żyć, nawet gdy nie czujesz się dobrze, zamiast tego ucząc się, jak dobrze czuć. ACT zachęca nas, abyśmy przestali zmagać się z tym, co w nas, i zaczęli dostrzegać, jak to, co w nas, pomaga nam radzić sobie z tym, co na zewnątrz, i odwrotnie. To jest najważniejsze.
Aby pozwolić emocjom działać, potrzebujemy większej zdolności do pełnego odczuwania, bycia obecnym w teraźniejszości i robienia tego, co ważne, całym sercem, niezależnie od myśli czy emocji. Innymi słowy, emocjom trzeba pozwolić przychodzić i odchodzić, aby mogły nas ukierunkować na naszą własną historię i obecne okoliczności. Są bardziej jak lampki na desce rozdzielczej w naszym samochodzie niż niebieskie wstążki, które można wbić w najbliższą ścianę.
„Akceptacja” w ACT nie oznacza tolerancji ani rezygnacji. Pochodzi od łacińskiego słowa oznaczającego „otrzymywać – jak gdyby otrzymywać dar”. A czym jest ten dar? Większą mądrością o własnym życiu.
Prosty akt woli
Spróbujmy czegoś. Połóż ręce płasko na kolanach lub stole przed sobą, dłońmi w dół. Teraz przypomnij sobie emocję, wspomnienie, myśl, której się opierałaś lub której się kurczowo trzymałaś. Mając to w umyśle, opuść dłonie, jakbyś próbowała powstrzymać to uczucie lub utrzymać je w miejscu. Zauważ, co się dzieje. Poczuj napięcie w ramionach, barkach, oddechu. Zauważ, jak zawęża się twoja koncentracja, jak bardzo trzeba się starać, aby nadal naciskać.
Teraz powoli obróć dłonie, dłońmi do góry. Pozwól im odpocząć, otworzyć się i rozluźnić. Niech to uczucie też tam będzie — nie jako coś, co trzeba naprawić, ale jako coś, co po prostu jest.
To jest gotowość. To cicha decyzja, by powiedzieć „tak, chcę”, gdy życie pyta: „czy bierzesz mnie takim, jakim jestem, a nie takim, jakim mnie oceniasz?”.
Kiedy przestaniesz próbować kontrolować to, co czujesz za pomocą którejkolwiek z form EA, a zamiast tego skupisz się na tym, co jest obecne i jak zmierzać do tego, na czym ci zależy, wszystko się zmieni. Zaczyna się żyć mniej pod wpływem strachu, a bardziej z celem. Przestajesz gonić za szczęściem i zaczynasz tworzyć sens.
Budowanie Życia Wartego Przeżycia
Poczucie wolności pojawia się, gdy uświadamiasz sobie, że nie musisz czuć się lepiej, aby żyć lepiej. Ten niepokój nie musi zniknąć, zanim zaczniesz przemawiać publicznie.
Życie wymaga twojego udziału, a nie twojej doskonałości. A twoje wartości – rzeczy, na których naprawdę ci zależy – nie wymagają, abyś czekała, aż poczujesz się gotowa. Proszą cię tylko, abyś zaczęła i się pojawiła. Może więc dzisiaj jest ten dzień, aby przestać unikać lub się kurczowo trzymać i zacząć żyć.
Delikatnie, z otwartymi dłońmi, zadaj sobie pytanie: „Z tą emocją, taką jaka jest, jakie życie chcę zbudować?”
Steven Hayes